Podłoga w kwiatki, a firanki z gazety - Zgromadzenie Księży Marianów - Tajynsza

Idź do spisu treści

Menu główne:

Podłoga w kwiatki, a firanki z gazety

... > Wspomnienia



Urodziłem się 1929 roku na Ukrainie W 1936 r, kiedy nas wywozili, miałem 6 lat. ale doskonale pamiętam jazdę pociągiem. Pamiętam, co było po drodze i to co ludzie ze sobą wieźli. Mieli si, kury. krowy, konie i siano Dzieci spały wysoko na narach, dorośli na podłodze. Wszystko było rozpisane, kto dokąd ma jechać i gdzie wysiadać. Po drodze gotowano jedzenie i karmiono zwierzęta. Kiedy już przyjechaliśmy na miejsce najpierw wyładowywano bydło.

Zaczęło się ciężkie życie. Moja rodzina składała się z 5 osób. Byłem przedostatni Tutaj w Oziornoje ludzie częściej rozmawiali ze sobą po rosyjsku i ukraińsku, niż po polsku. Mój ojciec mówił piękną polszczyzną, więc dzięki niemu i ja nauczyłem się języka moich przodków.

Pamiętam jak powstało jezioro, które prawie natychmiast wypełniło się wodą A ryba, jaka była! Woda przybierała i w wiosce pojawił się problem, bo zaczęło ją podtapiać. Wybudowano więc trzy kanały. Kiedy jezioro wyschło rozrósł się w tym miejscu piołun Był bardzo gruby i palono nim w piecu.

Nasza wieś powstała równie szybko, jak to jezioro. Dosłownie w ciągu jednego lata. Budowano ziemianki. Ludzie napracowali się, co niemiara. Podłogi były z czerwonej gliny. Dekorowano je nawet. Rysowano na nich kwiatki. Firanki robiono z gazety, wycinano wzory. Przez ścianę rozmawiano z sąsiadami. Wszystko było słychać. W latach 60. zaczęto budować inne domy.

Pierwszego lata d
użo umierało dzieci: 3-4 dziennie. Umierali też ci, którzy przyjechali z terenów leśnych na Ukrainie, a tu był przecież wszędzie step i tylko trawa Sadzono czuczin, ziemniaki i buraki. W kołchozie uprawiano warzywa. Dobrze rosła kapusta. Były koniusznie i woły. Pozwalano trzymać jedną krowę, ale dwóch już nie. Jeżeli ktoś powiedział, chociaż jedno słowo, nawet nieopatrznie przeciwko władzy, wówczas zabierano go w nocy i zamykano w więzieniu. Terror był i komendantura. A jednak przeżyliśmy!

Marcin Słoboda


 
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego